20 sierpnia 2018

Archi-box 2018 KALEJDOSKOP

Archi-box  |  Michał Duda  |  Przestrzenie w mieście

Pararchitektura, architektura tymczasowa czy może po prostu dobra architektura, która uzupełnia tkankę miejską? O tym, jak zainteresować otaczającą przestrzenią, uczyć dobrych wzorców i edukować mieszkańców, którzy są gotowi się uczyć, ale niekoniecznie poprzez konwencjonalne wystawy architektoniczne rozmawiam z kustoszem i kierownikiem wystaw wrocławskiego Muzeum Architektury Michałem Dudą.


Inicjatorem akcji Kalejdoskop jest Muzeum Architektury we Wrocławiu. Jaki jest jej główny cel?

To nie jest pierwsze wydarzenie, a część cyklu Archi-box. Poprzednie edycje miały jednak charakter indoorowy i były to wystawy poświęcone nowym zjawiskom we współczesnej architekturze. Rzeczy zmieniły się, kiedy przyszła kolej na projekt realizowany przez Mikołaja Smoleńskiego, z którym podjęliśmy ryzykowną, jak się wtedy wydawało decyzję, by opuścić mury naszej instytucji i spróbować zagospodarować teren, który mamy przed muzeum. Jest on o tyle specyficzny, że z jednej strony jest fajną obudową naszej instytucji, a z drugiej strony jednak przeszkadzajką, która nas odcina od życia miejskiego. I wtedy powstała instalacja Polegiwacz, która była mocno związana z lansowaniem pomysłu na to, żeby można było sobie poleżeć i odpocząć. W miastach brakuje infrastruktury tego typu. Oprócz tego, że można było się na polegiwczu wyłożyć, było to miejsce różnych wydarzeń, które niekoniecznie były związane z architekturą. Wynika to z naszego założenia, że wychodzimy z dobrą architekturą tymczasową do ludzi i tworzymy bufor przekonujący odbiorców, którzy nie są zainteresowani wystawami w Muzeum Architektury do spędzenia czasu w fajnie zaaranżowanej przestrzeni.

Poprzez wyjście z architekturą tymczasową, która ma funkcję bardzo przyjemną i społeczną pokazujecie, że architektura jest bardzo ważna i dotyczy nas wszystkich.

Chcemy też pokazywać, że takie niewielkie interwencje architektoniczne, paraarchitektoniczne czy nibyarchitektoniczne są w sumie dobrym narzędziem do rewitalizacji przestrzeni.

Co to dokładnie znaczy w tym kontekście?

Chodzi o przestrzenie, które obecnie są funkcjonalnie niedowartościowane, a takich przestrzeni we Wrocławiu jest ciągle mnóstwo. Mam na myśli przestrzenie, które czekają na jakieś ruchy deweloperskie, planowanie przestrzenne i są wyrwami w tkance miejskiej. Sądzę, że takie instalacje mogą je genialnie ożywiać. Widać to z resztą po sukcesie polegwicza, który po zakończeniu żywota przed Muzeum Architektury został przeniesiony nad Odrę i tam funkcjonował kolejne dwa sezony. Takie lansowanie dobrych wzorców w czasowym zagospodarowaniu przestrzeni jest bliskie naszemu sercu.

Jakie są reakcje Wrocławian na wasze ruchy?

Jeśli oceniać reakcje poprzez intensywność użytkowania to chyba niezłe.

Polegują?

Polegują, przesiadują. Oczywiście to zależy od pogody, bo jesteśmy od niej bardzo zależni, ale jest to miejsce, które jest miejscem żywym i atrakcyjnym. Przy okazji jest to w pewnym sensie zaplecze, którego Muzeum Architektury wciąż nie ma, bo ta przestrzeń została wyposażona nie tylko w siedziska tam działa mikro kawiarenka, która służy mieszkańcom, co się zgrywa w fajną poczekalnię czy miejsce odpoczynku przed samym muzeum.

My oczywiście staramy się wypełniać tę przestrzeń wydarzeniami i atrakcjami mocno wakacyjnymi. Od sierpnia i września ruszymy z pokazami filmów czy dyskusjami związanymi z architekturą, ale już teraz, praktycznie co weekend, zapraszamy DJów, artystów, muzyków do tego by wypełnili graniem lub pokazami wizualnymi tę przestrzeń.

Zauważyłam, że oprócz działań związanych z architekturą są pokazy filmów, wydarzenia kulturalne, ale też np. zajęcia z jogi. To zdaje się pierwsza edycja Archi-boxa, kiedy zapytaliście mieszkańców, o to, czego oni by chcieli i czego potrzebują.

Zawsze staraliśmy się być otwarci na potrzeby mieszkańców, ale w ty roku z tej otwartości postanowiliśmy uczynić podstawowy punkt programu. Bardzo chcieliśmy, żeby program był budowany społecznie, co wymagało od nas dużej pracy.

Co było wyzwaniem?

Okazało się, że trzeba bardzo intensywnie wychodzić z komunikatem, żeby ludzie chcieli coś zrobić i zabrać głos. Z resztą wciąż zapraszamy, bo instalacja przed Muzeum Architektury będzie stała, aż do października. Więc mamy miejsce na nowe działania i pomysły w Kalejdoskopie.

A która to jest edycja i jak wyglądały poprzednie?

To trzecia edycja plenerowych instalacji. Pierwsza edycja 2014, 2015 a trzecia w 2018. Pierwsza to był Polegiwacz. Druga to labiryntopodobna instalacja, wyglądająca jak budowla z klocków. Ten eksperyment przyniósł dość zaskakujący efekt, okazało się, że trzeba bardzo uważać, jak się projektuje, bo sposób użytkowania instalacji, może być zaskakująco odmienny od założeń w projekcie.

Oho, co poszło niezgodnie z planem?

Otóż okazało się, że z powodu budowy złożonej z wielu zakamarków struktury zaprojektowanej przez Magdę Szwajcarską i Michała Majewskiego ze studia NO wprowadzili się do instalacji bezdomni. Co było z jednej strony bardzo ciekawe, a z drugiej utrudniało użytkowanie instalacji zgodne z jej założeniem.

Czy mógłby pan opowiedzieć więcej o samej formie tegorocznego pawilonu?

Architektura w 100% oddaje charakter tegorocznej odsłony Archi-boxu. Jest to pergola ułożona w formie agory, struktura o charakterze centralnym, zwracająca się do centralnie położonej sceny, która sprzyja bardzo mocno aktywnościom integrującym.

Dziękuję za rozmowę.


Jeśli zainteresował cię ten artykuł, sprawdź też: Archi-box debata

Powrót do listy