Jak powinny wyglądać współczesne toalety publiczne? Czy powinny spełniać wyłącznie swoją podstawową funkcję, czy może mogą oferować jeszcze pewną wartość dodaną? W 2009 roku, RIBA (Royal Institute of British Architects) wraz z BBC Radio 4 ogłosiła konkurs architektoniczny, którego celem była redefinicja podejścia do miejskich szaletów.
Konkurs był odpowiedzią na pogarszającą się jakość toalet publicznych w brytyjskich miastach, oraz nawiązaniem do tradycji z czasów wiktoriańskich, kiedy szalety stanowiły ważny i starannie zaprojektowany element przestrzeni miejskiej, a brytyjskie toalety należały do najlepiej zaprojektowanych na świecie. Aby sprostać tym wymaganiom, organizatorzy konkursu postawili sobie za cel jeszcze raz wprowadzić temat toalet do debaty publicznej.
Do opracowania swoich propozycji zostało zaproszonych pięć pracowni architektonicznych: Will Alsop, Robert Adam, DSDHA, Eva Jiricna oraz FAT.
FAT
Architekci z zespołu FAT „redefinicję szaletów miejskich” potraktowali bardzo bezpośrednio i postanowili zaproponować istnie postmodernistyczny kolaż form i znaczeń. W ich pracy toaleta publiczna mieściła się w przeskalowanych rozmiarów głowie grackiego boga Herkulesa, który miał „prowokować odwiedzających do refleksji i motywować do podjęcia trudów”. Samo wejście do szaletu również zyskało dodatkowe znaczenie – za wzór posłużyły bowiem drzwi rezydencji spod adresu Downing Street 10, która jest siedzibą brytyjskiego szefa rządu. Z racji faktu, że architekci planowali stworzenie toalet dedykowanych każdej z płci, w wersji dla pań zasugerowali wykorzystanie głowy Ateny, bogini mądrości.
Architektka zaproponowała równie innowacyjną formę toalety, która miała tym razem przybrać formę kwiatu. Wszystkie elementy szaletu: ustępy, pisuary, toaleta dla osób niepełnosprawnych, moduły z przewijalniami itd. miały być wcześniej prefabrykowane i podłączane do rdzenia, który mieściłby w sobie wszelkie niezbędne instalacje. Dodatkowo toaleta miała być zaopatrzona w cały zestaw technologii odnawialnych (panele fotowoltaiczne, turbiny wiatrowe) oraz poprzez jaskrawe kolory, światło i muzykę wskazywać, kiedy ktoś jest w środku.
Robert Adams Architects
Pracownia zaprezentowała historyzujący model toalety, która z powodzeniem mogłaby być lokalizowana w pobliżu obiektów zabytkowych, gdzie zamiast być niepożądanym elementem mogłaby stać się ciekawym wzbogaceniem przestrzeni publicznej. Detalem miałaby nawiązywać do kultowych londyńskich budek telefonicznych, a okrągła forma sprawiłaby, że szalet mógłby być umieszczony w dowolnej lokalizacji. Głównym materiałem konstrukcyjnym miały zostać prefabrykowane panele z prasowanego metalu.
Ten projektant również nie odstawał kreatywnością od reszty zaproszonych zespołów i zaprojektował szalet będący symbolem higieny i transparentności. Rzeźbiarska, doświetlana od góry forma, miała skrywać w sobie podstawowe urządzenia sanitarne wykonane z betonu. Nie byłoby to może szczególną ekstrawagancją gdyby nie fakt, że na co dzień podstawa toalety miała się unosić ukazując jej wnętrze (które miało stać się elementem przestrzeni publicznej), a zamykać się jedynie na czas użytkowania. Wentylacja w tego typu szalecie, byłaby zapewne doskonała.
Zespół DSDHA podszedł do tematu w najbardziej społeczny sposób i przeprowadził ankietę wśród 100 potencjalnych użytkowników na temat ich życzeń i zastrzeżeń do szaletów publicznych. Wyniki tych badań dały mocną podstawę do dalszej pracy nad projektem – 75% użytkowników oczekiwało ‘bezdotykowych’ toalet, 70% zgodziłoby się uiścić dodatkową opłatę w zamian za podniesienie standardu, a 65% postulowało podniesienie poziomu higieny w ogólnodostępnych szaletach. Po wyciągnięciu wniosków z ankiet architekci postanowili zaprojektować toalety w kształcie… fontann miejskich, które miały oferować przechodniom szczególne doznania wizualne i celebrować kult czystości. Jak widać sztuka wyższa i szalety wcale się wzajemnie nie wykluczają.
Tekst: Przemysław Chimczak