Nie wiem, czy to dlatego, że śledzę wyjątkowo dużo portali i blogów dotyczących miasta, ale z powodu zalewu informacji o położeniu pieszych w Polsce (a jest to położenie coraz częściej leżące w związku z gwałtownymi potrąceniami), czuję się znacznie mniej pewnie, przechodząc przez przejście dla pieszych.
Nigdy nie byłam osobą, która lubi wbiec na jezdnię na czerwonym, unikam też chodzenia po ulicy, gapiąc się w ekran smartfona, ale mam oczywiście kilka grzechów na sumieniu. Chodzę ubrana na czarno, nie noszę odblasków, ponieważ poruszam się głównie komunikacją zbiorową lub jako piesza, miewam zaciągnięty na głowę kaptur lub inne ograniczające mi pole widzenia szaliki.
Mój stosunek do potrąceń pieszych jest podobny, jak do przemocy na tle seksualnym — przestańmy obwiniać ofiary. Dostaję gorączki od czytania komentarzy o tym, że piesi są głupi i sami pchają się pod koła. Nie uważam, żeby w dyskusji o bezpieczeństwie na drogach ważne było rozmawianie o tym, jak pieszy był ubrany, czy pieszy na pewno rozglądał się wystarczająco długo, czy przechodził przez przejście dla pieszych truchtem, czy może wolno… złości mnie to, bo przejścia dla pieszych są nie tylko dla zwinnych, spostrzegawczych i młodych. Są też dla osób mniej sprawnych, ograniczonych ruchowo, korzystają z nich również dzieci, które nie zawsze robią to w sposób racjonalny. Czy wina leży zawsze po stronie kierowców? Nie. Jednak w zakresie bezpieczeństwa pieszych na polskich drogach można zrobić naprawdę dużo więcej, niż obwiniać ofiary potrąceń. Niezależnie od tego, czy prowadzimy samochód, czy nie, wszyscy bywamy pieszymi. Bywają nimi nasze dzieci, partnerzy, rodzice. Bezpieczeństwo na drodze jest więc sprawą każdego z nas.
Dziś wcale nie chcę jednak analizować, jak można poprawić bezpieczeństwo pieszych na drogach, ani rozsądzać, kto odpowiada za stan obecny (chociaż bardzo dużo na ten temat publikujemy na naszym Facebooku, którego warto obserwować). Dziś chciałam Wam pokazać, jak Straż Miejska świętuje w Warszawie Mikołajki. I chociaż odblask nie poprawi przejść dla pieszych, nie nauczy kierowców jeździć z przepisową prędkością i patrzeć przed siebie, oraz zaprzestać wyprzedzania na pasach, przynajmniej mamy szansę być bardziej widoczni.
Kiedy mówimy o bezpieczeństwie na drodze, to kto ma rację, jest sprawą drugorzędną. Najważniejsze jest po prostu życie! Naciskanie na zmiany w przepisach, egzekwowanie tych przepisów czy budowy nowoczesnych przejść dla pieszych to jedno, a poprawa swojego bezpieczeństwa już tu i teraz to drugie. I choć narracja „a czy miał kaptur, słuchawki, czarną kurtkę, szedł wolno, może jeszcze mógł się na tych pasach położyć” mnie irytuje, jestem za tym, żebyśmy o siebie zadbali.
Kiedy wychodziłam na spacer z psem, choinka stojąca przed mokotowskim Urzedem Miasta była obwieszona odblaskami jak świątecznymi ozdobami. Niecałą godzinę później wyglądała tak, jak na zdjęciu. Najwyraźniej akcja spotkała się z uznaniem mieszkańców.
Dbajcie o siebie tej jesieni i zimy. Szybko robi się ciemno. Zachowujcie wzmożoną uważoność — zarówno jako kierowcy, jak i jako piesi.